Karol MarksDzisiejszy wpis dedykuję wszystkim tym specjalistom od ekonomi, którzy spali na lekcjach historii współczesnej.

Tytuł posta zaczerpnięty z serii wydawniczej In Action wydawnictwa Manning.

Zenon Laskowik i Bohdan Smoleń w swoim programie artystycznym mieli skecz, w którym pojawiał się starszy brat Ramzesa Kryzys. Dziś też mamy do czynienia z kryzysem 🙂

Nie jestem ekonomistą, ale uważałem na lekcjach historii i jak dowiedziałem się o wpompowaniu dodatkowych 700mld dolarów w banki amerykańskie oraz o tym, ze Rosja pożyczy Islandii 4mld euro to przypomniał mi się pewien okres w historii Polski.
Dawno dawno temu po wygnaniu z kraju reakcjonistów żydowski i obaleniu tow. Wiesława PRL miał zamienić się w raj na ziemi. W tym celu tow. Edward wziął ogromne pożyczki na zgniłym zachodzie, za które kupił od imperialistów masę niepotrzebnych i przestarzałych technologii. Technologie te miały wyprodukować pieniądze na zwrot pożyczek, ale nie wprost tylko przez poddanie ich zmianą i rozwojowi. W ten sposób po Polskich drogach do dziś jeżdżą maluchy. Gdy zgniły zachód zaczął się dopominać o zwrot pożyczonych pieniędzy zadziałał pewien mechanizm, który znacznie później otwarcie opisał Andrzej Lepper (sic!). Wystarczy wtłoczyć w system więcej pieniędzy. W krajach realnego socjalizmu, gdzie nie ma własności prywatnej w przemyśle oznaczało to, że należy dodrukować pieniędzy. Pomysł był niegłupi. Skoro wierzyciele chcą otrzymać pieniądze to wystarczy je wykreować i im dać. Problem zaczął się w momencie gdy należało przeliczać złotówki na dolary. W PRLu kurs był sztywny co oznaczało, że żeby spłacić dług wystarczy teoretycznie dodrukować pewną określoną ilość pieniędzy, zapakować na statek i wysłać na zachód. Na zachodzie przyjęli by te pieniądze z radością po kursie z Polski. Nie wyszło. Podli kapitaliści stosowali wolny kurs i złotówki zaczęły tracić na wartości. Tym samym potrzeba było więcej pieniędzy dodrukować, tym samym jeszcze bardziej obniżyć ich wartość i tu błędne koło się zamyka. Teraz dodamy do tego, że kupione technologie słabo się sprawdzały, zaczynało brakować podstawowych produktów, a ich ceny rosły i trzeba było dać ludziom podwyżki albo wprowadzić sztywne ceny. Co otrzymujemy? Sytuację, w której nie dość, że musimy produkować pusty pieniądz na spłatę długów to jeszcze dodatkowo musimy go produkować na potrzeby własne. Katastrofa gotowa.

Ok co to ma do teraźniejszości? Przeprowadźmy powyższy scenariusz modyfikując troszkę bohaterów. Pożyczkodawcą jest system bankowy. Pożyczkobiorcą jest też system bankowy (mniejsze banki). Nieprzydatnymi technologiami są niewypłacalni kredytobiorcy indywidualni. Zadziałają oni jak te technologie, które już przy zakupieniu dają praktycznie pewność, że są nierentowne (niewypłacalne). Jak widać nie jest ważne jak nazwiemy poszczególne elementy układanki, ale to czy spełniają pewne założenia. W tym wypadku spełniają założenia dla doświadczenia zwanego „rozwój PRL w epoce Edwarda Gierka”.

Wniosek: Ekonomia jest w dużej części oparta o statystykę, można zatem, tak jak w fizyce, przyjąć pewne założenia dla modelu i zmieniać tylko jego otoczenie i nazewnictwo. Efekt końcowy będzie taki sam. Dlatego w opisie należy użyć słowa doświadczenie (znamy najbardziej prawdopodobne wyniki, są już wcześniej potwierdzone przez eksperyment), a nie eksperyment (nie znamy wyników, albo nie potwierdzono przewidywań teoretycznych).

W wyniku nieuctwa wielu ekonomistów mamy do czynienia z sytuacją, w której ktoś zaczął przeprowadzać eksperyment na podstawie pewnego „nowego” modelu teoretycznego, ale całkowicie zignorował fakt, że model ten już istniał i został zbadany eksperymentalnie. Przypomina to historię opowiadaną prze R.P. Feynmana. Otóż w liceum wymyślił on własny sposób oznaczania operacji matematycznych i sam zaczął dowodzić i wyprowadzać na nowo stare prawa matematyczne. Jego nauczyciel wytłumaczył mu, że jeżeli chce coś osiągnąć to musi używać zrozumiałego dla wszystkich sposobu zapisu. Czy tego chce, czy nie. W ten sposób nie będzie musiał na nowo udowadniać już raz udowodnionych twierdzeń.

Wniosek: W ekonomi brakuje pojęcia modelu teoretycznego takiego jak w fizyce. Model taki pozwalał by na definiowanie praw ekonomi w sposób taki sam jak w fizyce, czyli prawo było by prawdziwe/fałszywe niezależnie od układu odniesienia. Brak jednolitej metody opisu modelu powoduje, że dla różnych modeli prawa są wymyślane od nowa, zamiast przedefiniowania tylko układu odniesienia.

Sposobów wyjścia z tej sytuacji jest wiele, ale wszyscy wybrali ten sam scenariusz modyfikując tylko narzędzia potrzebne do jego realizacji. Scenariusz ten jest identyczny z tym jaki przerabialiśmy w epoce późnego Gierka. Banki centralne i rządy zaczynają dodrukowywać pieniądze lub przejmować upadające banki. W obu przypadkach oznacza to pojawienie się jeszcze większej ilości pieniędzy bez pokrycia w systemie. W pierwszym przypadku w sposób bezpośredni w drugim poprzez wprowadzenie gwarancji państwowej i tym samym stwierdzenie, że długi banku są spłacane przez budżet. Budżet będzie „magicznie” dostarczał pieniędzy na pokrycie długu… po prostu je wydrukuje.

Wczoraj przyszło mi do głowy podsumowanie tej sytuacji. Marksizm wygrywa. W teorii Karola Marksa gospodarka będzie cyklicznie w fazach wzrostu i zapaści. Każdy z tych cykli będzie miał coraz większą amplitudę. Innymi słowy będzie mocniejszy od poprzedniego. Przerwać może to tylko rewolucja proletariatu i przejęcie przez niego środków produkcji. W naszej rzeczywistości oznacza to nacjonalizację banków przez polityków, którzy będą szukać poklasku wśród mas. Będą swoistymi przywódcami proletariatu. Jako, że Marks nie odrzucał drogi pokojowej więc obecnie mamy do czynienia z kolejną rewolucją, w ramach której następuje przejęcie środków produkcji przez masy, za pomocą swoich przedstawicieli (są tylko narzędziami). Witamy w komunizmie stosowanym.

edit:
Analizując definicje popytu i podaży w Wikipedii natknąłem się na określenie Ceteris Paribus oznaczające, że odrzuca się pewne czynniki w celu uproszczenia modelu. Tyle tylko, że ekonomiści odrzucają zazwyczaj ważne czynniki dla danego układu. W fizyce jest określenie „jeżeli układ jest wyizolowany”, ale izolacja polega w tym przypadku na odpowiedniej definicji układu inercjalnego dla danego modelu.