Dziwna sprawa ten nepotyzm
Idę sobie na wybory. Wybieram jakiegoś gościa i ma nadzieję, że będzie on realizował swoje postulaty i obietnice złożone w trakcie kampanii wyborczej. Wybieram nie tylko program, ale też osobę lub szerzej opcję polityczną, partię. Wybór oznacza nie tylko, że w ponurych gmachach zasiądzie mój wybraniec, ale też to, że obsadzi on swoimi ludźmi różne stanowiska. Idąc na wybory jestem przekonany, że zawieram umowę „ja ciebie wybieram, a ty realizujesz swój program”.
Podkreślam tu słowo swój. Polityk jest też tylko człowiekiem. nie jest wszechwiedzący. Musi mieć doradców i dlatego akceptuję to, że ci są zatrudniani. Polityk jako człowiek nie jest też niezmordowanym robotem. Musi mieć grupę urzędników, którzy będą cieszyli się jego zaufaniem i co ważne podzielali jego poglądy. Zatrudnia więc swoich ludzi na różnych, kluczowych jego zdaniem, stanowiskach.
Tak samo postępuje dobry manager. Nie dość, że zna się na produkcie (dlatego najlepszymi managerami są byli inżynierowie, my wiemy co chcemy osiągnąć) to zbiera zespół co do którego ma przekonanie, że będzie wstanie zrealizować zadanie. Zespól musi być zgrany, przekonany do tego co robi i co najważniejsze nie może sabotować pracy.
Piękny Waldi miał firmę, której akcje oddał rodzinie gdy zajął się polityką (oddał bo musiał, czego pismaki nie rozumieją). Firma zarabiała n a dostawach sprzętu IT do OSP. Waldi jest szefem OSP i wydawać by się mogło, że dostarczanie do swojej organizacji sprzętu z własnej firmy za państwowe pieniądze jest nie cacy tyle, że… Waldi jak dostarczał sprzęt to nie byl juz właścicielem firmy. Kupował sprzęt po znajomości, ale mniej więcej zgodnie z prawem.
Ciekawi mnie jedno jak poczuli by się różni drący mordy, gdyby po wyborach okazało się, że ich kandydat dobrał sobie ekipę tylko z ludzi opozycji…