Mamo, mamo mam Debiana cz. 3.2
Oto drugi odcinek trzeciej części cyklu „Mamo, mamo mam Debiana (i nie jest to choroba weneryczna)”.
W poprzednich odcinkach
Mamy już uruchomionego VirtualBoxa, mamy ściągnięty obraz z systemem. Przygotowaliśmy też komputer wirtualny. Oczywiście mamy dużo zapału i wolny wieczór. Czas najwyższy coś konstruktywnego zrobić. Otwieramy puszkę piwa i przystępujemy do pracy.
Plan zajęć
W tej części zainstalujemy system LinuxWDebianW. Skonfigurujemy podstawowe usługi i uruchomimy prosty serwer www (ApacheW). Zainstalujemy też Javę w wersji 1.6 i to tyle.
W następnej części pobawimy się w zabezpieczenie naszego serwera. Skonfigurujemy Apacha w chroot’cie i każemy mu proxy’ować ruch na serwer Tomcat (albo na kontener EJB jak mi źle będzie).
Instalujemy Debiana
Kilku cwanych skurwieli z Microsoftu kilkanaście lat temu wmówiło (czyt. dało w łapę) znacznej części sprawujących władzę, że tylko Windows powinien być systemem dla państwa. Jako, że narzędzia używane przez urzędy stają się standardem krajowym więc dość szybko winzołza zadomowiła się pod strzechami.
Powstał też mit, który mówi, że Linuxa ciężko jest zainstalować. Cóż… jak to z bajkami bywa gówno prawda.
Mamy uruchomionego VirtualBoxa. Wybieramy maszynę Debian i naciskamy „Uruchom”:
Po chwili ukazuje nam się piękny ekran pozwalający na wybór rodzaju instalatora. Jako że ma być łatow więc wybieramy instalator graficzny:
Kolejny krok to wybór języka instalatora:
Oraz wybór układu klawiatury:
Jak na razie jest nieźle. W sumie klikamy „Dalej” i nic się nie wysypało. Zdziwiony? Pamiętać należy, że Linux został wymyślony przez programistów dla programistów jest więc prosty, bo cnotą programisty jest lenistwo.
Kolejny krok to ładowanie składników z płyty:
OK. Mamy już przygotowany instalator (szybko i łatwo, nieprawdaż?). Kolejny krok to nadanie naszemu komputerowi nazwy:
Oraz uczynienie go częścią domeny:
Czas najwyższy na instalację całości na dysku. Pierwszym krokiem jest formatowanie dysku. W systemach UNIX (rodzina systemów do której należy Linux, obok np. HP-UXW) sposób obsługi dysku jest inny niż w Windowsie. System M$ nazywa dyski kolejnymi literami alfabetu. Dyski są osobnymi tworami logicznymi, a nowy dysk fizyczny zazwyczaj reprezentowany jest przez osobną literę. W systemie Windows Server istnieje możliwość zainstalowania dysku w taki sposób, że nie będzie on widoczny w „Mój Komputer”, a jako folder na jednym z dysków. W Linuxie „jest jeden dysk” wszystkie dyski fizyczne i logiczne należą do jednego drzewa katalogów. Oznacza to, że można dostać się do każdego zasobu za pomocą kombinacji kropek, slashy i nazw katalogów.
Przechodzimy do formatowania dysku
Sformatujemy cały dysk należący do maszyny wirtualnej.
Jako, że nie zdecydowałem jeszcze jak na maszynie rozwiążę problem dysku twardego. Czy będzie to RAID 01, czy RAID10, czy jako dysku zasobów nie użyję dysku SDDW. Dlatego też w ramach eksperymentu podzieliłem dysk na osobne partycje.
Zaproponowany przez instalator podział:
Mi osobiście odpowiada.
Zresztą nie czas i miejsce na tego typu rozważania. Zajmiemy się nimi gdy będziemy przeprowadzali instalację na fizycznym serwerze. Pamiętać trzeba, że obecnie trenujemy przed prawdziwą instalacją. Ma to na celu poznanie procedury oraz uchroni nas przed uszkodzeniem sprzętu. W najgorszym wypadku rozwalimy komputer wirtualny, który będzie można zaorać…
Po sformatowaniu dysków rozpoczyna się proces instalacji:
Pamiętać należy, że w rzeczywistych warunkach proces ten będzie trwał trochę dłużej, a jego szybkość zależy w dużej mierze od jakości naszego łącza.
Po zainstalowaniu systemu należy podać hasło roota:
Nazwę „normalnego” użytkownika:
Jego login:
i hasło:
Mamy już zainstalowany system w wersji minimum. Kolejny krok to wybór źródła pakietów. Znowu słowa dwa do użytkowników winzołza. W Linuxie mamy pojęcie pakietu. Reprezentuje on pojedynczy składnik systemu, program lub usługę. W przeciwieństwie do instalatora MSI, manager pakietów potrafi odnaleźć i zainstalować pakiety od, których zależy jest nasz pakiet. Na przykład wiadomo, że GUI w KDE nie ruszy bez sterownika karty graficznej. Manager zainstaluje nam KDE, ale też odnajdzie odpowiedni sterownik. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie ma powtarzającego się kodu na dysku jak jest to w przypadku winzołzy.
Najpierw wybieramy kraj w którym będzie znajdował się serwer z pakietami:
Następnie wybieramy konkretny serwer. Ja wybrałem serwer ICM, bo wiem, że znajduje się w sieci mojego operatora więc będę miał trochę lepsze połączenie.
Następnie należy podać adres serwera proxy. Jeżeli łączysz się z Internetem za pomocą takiego serwera to podpytaj providera o szczegóły. Ja zostawiłem puste, bo łączę się bezpośrednio.
Po tej operacji następuje konfiguracja narzędzia atp, które służy do zarządzania pakietami:
Skoro już o pakietach mowa. Możemy wziąć udział w konkursie na najpopularniejszy pakiet…
Kto powiedział, że linuxowcy są dziwni? Miał rację…
Dobra, teraz czas na kolejne zadanie. Musimy wybrać interesujące składniki systemu. Ja wybrałem konfigurację minimum, czyli serwer www i serwer dns. Na razie nie potrzebuję nic więcej. Zarówno serwer pocztowy jak i baza danych będą instalowane znacznie później.
Została nam ostatnia czynność. Musimy zainstalować managera GRUB. Jest on odpowiedzialny za uruchamianie systemu.
Ostatnim akordem jest ten oto piękny ekran:
Aż na usta ciśnie się
Debian. Mordo ty moja.
Szczęśliwie zakończyliśmy instalację…
Test i pierwsze uruchomienie
Po zakończeniu procesu instalacji, system operacyjny zrestartuje komputer wirtualny. Zanim jednak powtórnie uruchomimy maszynę należy odpiąć CDrom. Naciskamy prawy control i opuszczamy okno maszyny wirtualnej. Naciskamy krzyżyk i zamykamy maszynę. Następnie przechodzimy do konfiguracji maszyny w VirtualBoxie i demontujemy CDrom:
Restartujemy maszynę i sprawdzamy czy wszytko działa:
System (jądor zwane jajkiem):
Serwer Apache:
User po zalogowaniu
Podsumowanie
Co dziś zrobiliśmy?
Zainstalowaliśmy i uruchomiliśmy Debian Linux na wirtualnym komputerze. Przeszliśmy przez proces, który będziemy ćwiczyć na komputerze fizycznym. Mamy „goły” system z podstawowymi usługami m.n. serwerem Apache i serwerem DNS.
Co nas czeka?
Konfiguracja Apacha w chroocie, instalacja maszyny wirtualnej Java i usunięcie niepotrzebnych usług.
Dobranoc 😉