Zamiast powiedzieć murzyn powinienem powiedzieć Afroamerykanin (z wielkiej litery), względnie mieszkaniec afryki. Zamiast niepełnosprawny, sprawny inaczej. Zamiast gruby/tłusty, puszysty. Wszytko to w imię tolerancji i równouprawnienia. Rozumiem to i szanuję. Mnie też w szkole nazywano grubasem i nie powiem, żebym to szczególnie lubił. Z drugiej strony poprawność polityczna mnie wkurza. Jeżeli masz czarną skórę to jesteś murzynem, a nie mieszkańcem afryki. W Afryce mieszkają tez Arabowie, Beduini i insze nacje, które mogą poczuć się poczuć urażone wrzuceniem ich do wora razem z np. Pigmejami. Do czego piję…
Otóż jeden z kandydatów do PE w swojej metryczce kandydata wpisał „biały, monogamiczny, heteroseksualista, katolik”. No i się zaczęło. Kto najgłośniej krzyczy? Oczywiście „przyjaciele tolerancji”. Używają jednocześnie argumentów, których nie powstydził by się żaden ksenofob. Wykazują się przy tym całkowitym brakiem tolerancji dla białych, monogamicznych, heteroseksualistów będących katolikami. Zakładam, że to samo dotyczy też muzułmanów, żydów, rodzimowierców, satanistów, buddystów itp.
Cóż jak widać ucisk na odbyt powoduje problemy psychiczne u „piewców wolności, miłości i tolerancji”.