Raventhrone – Malice In Wonderlands
Czasami szukam muzyki do pracy. Takiej, która nie przeszkadza, nie usypia i nie wymaga skupienia się na niej. Płyta Raventhrone należy do tego typu albumów. Niewątpliwie ma w sobie dużo elegancji i pomimo grania wielu kawałków na jedno kopyto (trzy riffy na krzyż) to nie ma tu nudy. Sama muzyka jest w miarę spokojna i nie przeszkadza. Tempo nie jest zabójcze, a wstawki stylizowane na muzykę renesansu i wczesnego baroku dodają tylko całości uroku.
Kijem w mrowisku będzie niestety nie równy poziom montażu całego materiału. Część płyty jest strasznie „płaska”, brakuje jej dynamiki. Są jednak też kawałki bardzo dobrze nagrane i wyprodukowane. Taka nierówność wkurza, bo bywa rozpraszająca.
Podsumowując Raventhrone nagrał dobrą płytę, która może być miłym umilaczem czasu, a jeżeli mamy ochotę komuś zaprezentować coś więcej z metalu poza Metallicą i Behemothem to ten album świetnie się do tego nadaje.