Wielkie kłamstwo efektu cieplarnianego
Klimat się ociepla, krzyczą do nas co i rusz nagłówki gazet. Mądrzy politycy wygłaszają jeszcze mądrzejsze opinie i nawołują do publicznej zbiórki pieniędzy na „ratowanie klimatu”. Niektórzy nawet dostają za takie pierdolenie Nagrodę Nobla.
Cóż…
Generalnie ocieplanie się planety faktem jest. Niestety nie trafiony jest argument o tym, że to ludzie są temu winni.
Klimat się ociepla od 80 lat
Czyli od momentu gdy zaczęliśmy na serio bawić się w numeryczne prognozowanie pogody. Pierwsza prognoza pogodyW pochodzi z 1837 roku. Pomysł na numeryczne jej obliczenie to rok 1922, a prawidłowy model matematyczny to lata powojenne. Statystyki są prowadzone od XIX wieku, ale jakoś zaufanie mam do tych z wieku XX. Pełen obraz możemy otrzymać dopiero dzięki analizie matematycznej dużego zbioru danych z całego świata, czyli od momentu gdy zaprzęgnięto do tego komputery.
Patrząc na te dane można powiedzieć, że klimat od około 60-100 lat się ociepla. Nic więcej. Jeżeli uwzględnimy dane z XIX wieku zapewne można powiedzieć, że ocieplenie rozpoczęło się po rewolucji przemysłowej.
Małe mózgi małych ekoterrorystów zaczynają wiązać te przypadkowe fakty. Rewolucja przemysłowa, użycie paliw kopalnych, ocieplanie się klimatu. Stąd już tylko krok do rzucania oskarżeń na ludzkość, że chce zniszczyć Ziemię. Nie zniszczyły jej meteoryty, nie zniszczyły dinozaury to człowiek też jej nie zniszczy (o człowieku za chwilę).
Historia klimatu
Na upartego można spróbować odtworzyć warunki jakie panowały w czasach historycznych. I tak w trakcie Potopu Szwedzkiego, armia Karola Gustawa dostała się do Polski idąc zimą przez Bałtyk. Wniosek w połowie wieku XVII było chłodniej niż obecnie. Bałtyk na stałe zamarza obecnie tylko na północy. Kolejny dowód na ocieplanie się klimatu!!! Zakrzykną radośnie ekoterroryści, ale niestety kochane głuptaski mam złą wiadomość. Sięgając do kronik pisanych przez zakonników w początkach państwa, można się złapać za głowę. Jak to jest możliwe, że na przełomie marca i kwietnia. Obecnie odbywają się one w maju. Oj coś nie tak. Skoro kiedyś było chłodniej to i okresy wegetacyjne powinny być odpowiednio krótsze. Uwzględniając, że kalendarz zmienił się nam po drodze o jakieś 2-3 tygodnie można przyjąć, że sianokosy odbywały się w połowie kwietnia, czyli i tak wcześniej niż dzisiaj. Dobra, idziemy dalej. Według tych samych kronik w Polsce produkowano wino. Dobre wino, które ceniono na świecie. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że przynajmniej na południu Polski panowały warunki zbliżone do tych co dziś panują na Węgrzech. Czyli było cieplej. No i na dobicie wątku historycznego jeszcze jeden granacik do ekoterrorystycznego ogródka. Grenlandia była kiedyś, jak sama nazwa wskazuje, zielona. To znaczy, że nie było tam wiecznego lodu. Innymi słowy było tam ciepło. Swoją drogą Trondheim było do XIII wieku stolicą Norwegii też dlatego, że można było tam przez cały rok prowadzić handel.
Wniosek. Porównując naszą wiedzę historyczną i współczesne obserwacje można przyjąć, że zmiany klimatu jego ocieplenia i ochłodzenia następują w mniej więcej 400letnich cyklach.
Trochę naukowo o zlodowaceniach i emisji
Zlodowacenie, czyli glacjał jest przerywane przez interglacjał, czyli ocieplenie klimatu. Zlodowacenia występują w cyklu około 100 tysięcy lat. Ostatnie zlodowacenie (zwane zlodowaceniem Wisły) zakończyło się około 11,5 tysiąca lat temu. Można zatem z dużym prawdopodobieństwem założyć, że nasza ewolucja i obecny stan rozwoju zawdzięczamy temu, że jesteśmy na kawałku „pod górkę” na wykresie temperatury.
Pytanie jednak o nasz wpływ na klimat. Średnia gęstość zaludnienia lądów na Ziemi wynosi 43 osoby na kilometr kwadratowy. Po uwzględnieniu całej powierzchni ziemi jest nas raptem 12 os/km2. Nawet przyjmując tak optymistyczny scenariusz to i tak tych 12 osób emituje mniej gazów cieplarnianych niż teren (zwierzęta, roślin, procesy geologiczne) na którym mieszkają. Czyli dupa. Wpływ człowieka na ocieplanie się klimatu jest naprawdę niewielki. Jedyne co powoduje nasza działalność to brak konieczności wieszania wieszaków na kurkę w przedpokoju. Kurtka będzie wisiała sama w gęstym powietrzu (Śląsk może to potwierdzić, prawda?).
Mały penis + duże ego = ekoterrorysta
Człowiek otrzymał od natury dwa dary. Pierwszy z nich to fenomenalna umiejętność kojarzenia i bardzo dobra pamięć. Drugi to przeciwstawny kciuk. Oba te dary spowodowały, że możemy bardzo łatwo zmieniać nasze otoczenie. Kojarzenie faktów z zapamiętanymi plus umiejętność utrwalania wiedzy to inteligencja i pomysłowość. Z nich rodzą się wynalazki, które możemy budować dzięki chwytnym kończynom.
Niestety coś poszło nie tak. Wraz z coraz większymi umiejętnościami zaczęliśmy myśleć, że jesteśmy wszechmocni i mamy wpływ na cały świat. Alegorią dla takiego myślenia jest biblijna Wieża Babel. Współcześnie można zobaczyć to w pacach na temat wieku XXI pisanych pod koniec wieku XIX. Polecieliśmy w kosmos, wylądowaliśmy na Księżycu, a jedynym czynnikiem jaki nas hamuje przed osadnictwem na nim to pieniądze (jeżeli działalibyśmy jak mrówki- wszystko dla mrowiska – to byśmy już dawno tam byli na stałe; kolejny dowód, że pieniądze są hamulcem ewolucyjnym wprzęgniętym w nasze umysły przez proces ewolucji). Poczucie wszechmocy zostało jednak zachwiane gdy spotkaliśmy się z procesem, którego nie rozumiemy. Procesem, o którym wiemy bardzo niewiele, a nasze doświadczenie (w tym wiedza historyczna) jest zbyt małe by spróbować go opisać w pewny sposób. Dlatego też staramy się na siłę przypisać sobie zasługi, bo nie możemy znieść myśli, że jest nasz tylko 6,5 mld małych biednych zwierzątek, które nie są wstanie kontrolować planety na której mieszkają. Nasze zadufanie spowodowało, że zachowujemy się irracjonalnie i zamiast odkładać na podróż na Księżyc bezmyślnie wydajemy pieniądze.
Nie mamy wpływu na naszą planetę. Nawet małego. Procesy geologiczne trwają tu od kilku miliardów lat. Podobnie ewolucja, a to że klimat się zmienia będzie przyczyną wypuszczenia przez drzewo ewolucji kolejnych lepiej przystosowanych do życia gałązek.