I nie chodzi mi o ciągoty do kotów i redtube w quicksearch w przeglądarce 😉 Chodzi tu o sposób patrzenia na świat.

W Warszawie otworzono pierwszą samoobsługowa stację do ładowania samochodów elektrycznych. jednym z pierwszych klientów był właściciel Tesla Roadster. Samochód moich marzeń 😉 Osiągi Ferrari przy cenie… no dobra połowy Ferrari, ale utrzymanie jest znacznie tańsze. W czym jednak rzecz. Otóż w naszej stacji samochód będzie ładował się do 10 godzin. Trochę długo. Ja bym chciał inaczej. Podjeżdżam, pracownik stacji wymienia ogniwo paliwowe i wio dalej. Maksymalny czas „tankowania” 15 minut.

W tym celu należało by zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze standaryzować sposób w jaki są montowane baterie w samochodach. Potrzebna jest uniwersalna złączka oraz pojemnik na ogniwa. Do tego jego umieszczenie musi być tak zaplanowane by wymiana nie wymagała np. rozmontowania części karoserii. Jako ciekawostkę podam, że w Citroenie C5 by wymienić żarówkę z przodu trzeba z jednej strony wymontować akumulator, a z drugiej najłatwiej zrobić to z kanału od dołu albo zdjąć część błotnika. Francuskie gówno.
Drugą rzeczą powinna być standaryzacja kontrolera ogniwa tak by można było montować ogniwa jednego producenta w samochodach innego. Coś na kształt standaryzacji baterii.

Pytanie czy producenci samochodów pójdą tą drogą jak najszybciej czy też będziemy w bólach tworzyć standardy gdy będzie ich wiele do dyspozycji?

Moje zboczenie programistyczne opiera się na modularyzacji każdego napotkanego rozwiązania.