W ramach odchamienia krótkie opowiadanie. Pomysł świeży i popularny w ostatnim czasie.

***

Henryk Bardak, lat 59, jest jeszcze aktualnie moim sąsiadem. Zbieżność nazwiska z antybohaterami książek o Jakubie Wędrowyczu niestety pociągnęła za sobą zbieżność charakterów. Powiedzmy sobie szczerze Henio jest skurwielem jakich mało. Podpadał mojej rodzinie od dwóch pokoleń. Był, niestety, w tej samej klasie co mój ojciec. I to właśnie ojca „mianował” na swoje popychadło. Na całe szczęście potem ich drogi się rozeszły. Ojciec skończył liceum, wyjechał na studia do innego miasta, a ten chuj stał się wykwalifikowanym murarzem w osiedlowej zawodówce.
Po latach jak ojciec już z mamą i ze mną wrócił do rodzinnego domu Henio trochę się uspokoił. Nadal nie odpowiadał na „dzień dobry”. Mam też podejrzenia, że kilka przeciętych opon w naszym Maluchu to jego sprawka. Można by to było mu wybaczyć, ale kilka lat temu przegiął pałę.

Zaczęło się od wizyty policji u nas w mieszkaniu. Akurat chwilę wcześniej goniąc się z młodym wpadliśmy na gar wrzątku. Były wrzaski, krzyki i w ogóle koniec świata. Ten skurwiel zawiadomił policję i jako powód jazgotu podał przemoc w domu. Policja jak to policja. Inteligencję mierzymy w cjantach, a my trafiliśmy jeszcze służbistę. Z bratem wylądowaliśmy w szpitalu, a ojciec w areszcie za znęcanie się. Później była sprawa w sądzie, zeznana moje i mojego brata, matki, sąsiadów, a w końcu biegłego psychologa. Ojca oczyszczono z zarzutów, ale po 6 miesiącach w areszcie był wrakiem człowieka. nic nam nie mówił co działo się za kratami, ale jestem prawie pewien, że został przecwelony. Po dwóch latach ojciec zmarł. Bardak ma przesrane…

Kilka dni temu rozmawiałem z jedną z sąsiadek. Okazało się, że Henio miał zawał. Bardzo dobrze… cóż przynajmniej wiedziałem, że i dla niego los nie będzie łaskawy. Okazało się też, że wszczepiono mu rozrusznik serca. Dziwnym zrządzeniem losu akurat na dziś zaplanowałem sesję naukową z kodem…

***

Raport z sekcji zwłok.
Denat: Henryk Bardak. Mężczyzna, 59 lat.
W lipcu 2016 wszczepiony rozrusznik po przebytym zawale.
Brak obrażeń zewnętrznych. Stwierdzono dużą ilość drobnych, starych blizn na dłoniach oraz przedramionach. Denat pracował fizycznie jako murarz zatem można założyć, że są to blizny po drobnych skaleczeniach w czasie pracy. Na prawym przedramieniu po stronie wewnętrznej blizna znacznych rozmiarów (20cm na 5cm). Z dokumentacji medycznej denata wynika, że powstała w wyniku usunięcia tatuażu w 1995 roku. W okolicach serca rozległy siniak (10cm na 12cm). Stan zwłok wskazuje na śmierć w godzinach 23-4 w dniu 23 października 2016 roku.
Uzębienie kompletne ze znacznymi zmianami próchniczymi we wszystkich zębach. Zapalenie dziąseł oraz przyzębia. Znaczne ilości płytki bakteryjnej.
Organy wewnętrzne, poza sercem, w stanie dobrym. Denat miał wszczepiony rozrusznik serca. Na ogonie trzustki stwierdzono zmianę nowotworową. Próbka została przekazana do dalszych badań. Mięsień sercowy częściowo zwęglony. Ściana przednia przepalona. Rana wygląda jak by rozrusznik serca zapalił się.

Przyczyna śmierci: Spalenie mięśnia sercowego. Śmierć nastąpiła w przeciągu 10 minut w wyniku krwotoku wewnętrznego.

***

Karetka zniknęła za rogiem. Po cichu. Zresztą nie było co ratować. Z dziurą w sercu Bardak nie mógł przeżyć. Jedyny plus to mogłem zobaczyć jak wygląda najnowszy zakup Szpitala Południowego. Nie powiem karetka o napędzie hybrydowym robi wrażenie. No to teraz tylko trzeba rozmontować zestaw małego hakera. Przywrócić oryginalny MAC karty WiFi wyczyścić dane z dysków i można iść spać. Ech szkoda, że nie przetestowałem wszystkich możliwości mojej nowej zabawki, bo rozrusznik za szybko się zapalił. Ciekawe co by było jak bym na wejście wysłał Vivaldiego, a nie Gorgorotha. Cóż trzeba było wcześniej o tym pomyśleć.