No i wychodzi na moje… pisałem nie tak dawno, że w związku z wprowadzeniem parytetu partie umieszczają na listach kobiety kierując się tylko rozmiarem miseczki. Wiele się nie pomyliłem. Udowadnia to kampania wyborcza. PiS reklamuje się cyckami w ilości 7 kompletów mało rozgarniętych pań, które nie mają własnego zdania. Wróć… Mają zdanie jak hostessy – reklamowany produkt jest najlepszy. Jeżeli już mają własne zdanie to jest ono sprzeczne vide Magdalena Żuraw, której się wymskło coś w stylu niemieckiego KKK, a sama kandyduje. PO też pokazuje, że ma w swoich szeregach odpowiedni biust w postaci pewnej Nathalie (swoją drogą imię pasuje bardziej do wielkiego przedwiecznego) lat 22 (ło kurwa!).
Podsumowując. Dwie czołowe (w rankingach) partie postanowiły, że skoro kampanii nie da się prowadzić merytorycznie to można pokazać cycki. Cycki dobrze sprzedają zarówno gładź gipsową jak i kebaby, zatem czemu nie mają sprzedawać partii? Świetnie przysłużył się temu parytet, który wymusza wprowadzenie pewnej ilości kobiet na listy. O jakości kandydatek nic nie mówi. Nawet jeżeli któraś się dostanie to będzie radośnie głosować „po linii partii” (co zresztą dotyczy jakiś 90% posłów niezależnie od klubu), a przy okazji posadzi się ją blisko prezesa by ten dobrze prezentował się na zdjęciach.

//edit:
http://wsieci.rp.pl/opinie/za-burta/Spot-wyborczy-SLD-blondynka-pokazuje-piersi ha! Są cycki