Helion w ostatnim czasie uruchomił portal ebookpoint.pl, czyli księgarnię z ebookami. Różnica pomiędzy ebookpoint, a typowym rozwiązaniem to brak zabezpieczeń DRMW. Helion określił to jako „Rewolucję”. Tyle tylko, że rewolucją to nie jest.

Ile kosztuje książka?

Wraz z inauguracją serwisu ruszyła też akcja mająca na celu wymuszenie obniżki podatku VAT na ebooki. O ile pomysł ustawodawcy by różnie opodatkować ebooka w zależności od sposobu dystrybucji jest przykładem skrajnego debilizmu, w skrócie ebook dystrybuowany jako plik na nośniku jest traktowany jak książka i obłożony 5% VAT jeżeli jednak dystrybucja jest czysto wirtualna (via serwer) to VAT rośnie do 23%, to już mówienie, że dzięki temu ebooki będą tańsze jest delikatnie mówiąc niedopowiedzeniem.
Bardzo ciekawie analizuje to Jacek Synowiec we wpisie na g+. Generalnie sprawa rozbija się o trzy elementy wchodzące w skład ceny książki (jako takiej bez rozróżnienia czy to jest ebook czy book).

  • VAT – czyli podatek naliczany do ceny „na wyjściu” ze sklepu.
  • Nośnik – czyli koszty produkcji książki jako rzeczy w tym jest ujęty zarówno druk jak i oprawa graficzna.
  • Wypełnienie – czyli treść.

Z analizy pana Jacka wylania się ciekawa rzecz. Otóż ebooki nie będą dużo tańsze niż zwykle książki.
w pierwszym kroku pozbądźmy się podatku VAT. Niezależnie jaki by on był jest pewnym stałym kosztem dla kupującego. Nie wpływa on na koszty produkcji książki ani na marżę wydawcy. Zresztą ww. analiza jest prowadzona w oparciu o cenę netto.
Zignorować możemy też składnik jakim jest „wypełnienie”. Autor otrzymuje gażę „od sztuki” bez względu na sposób wydania (duuuużeee uproszczenie, ale IMO różnice są groszowe na sztuce).

Rzeczywiste różnice w cenie można wypracować tylko na różnicy w nośniku. Tu okazuje się, że papierowa książka kosztuje około 5PLN jeżeli nie szalejemy z kolorami i nie korzystamy z super papieru. Dla zainteresowanych kalkulator.

Przeca książka papierowa…

Wydaje się, że różnica powinna być większa. Przecież papierowa książka wymaga znacznie więcej pracy by przygotować ją do druku. Niekoniecznie… polecam lekturę Chochliq’a Drukarskiego. Łatwo zauważyć, że w obecnych czasach druk jest tylko dodatkiem w procesie tworzenia książki. Koniec końców i tak będzie trzeba w pewnym momencie przygotować plik PDF. Późniejsze prace związane bezpośrednio z przygotowaniem do druku mieszczą się w „materiałówce”, czyli w tych 5PLN. Ebook też musi zostać złożony, też trzeba sprawdzić poprawność składu, też trzeba zweryfikować kolory czy układ tekstu. Zatem różnica pomiędzy ebookiem, a książką jest na poziomie naciśnięcia ctrl+p.

Dlaczego?

Masz CV? Czy przyłożyłeś się do jego wyglądu? Czy ma odpowiednie formatowanie, układ, czy jest czytelne? Zapewne tak. Nie wysyłasz jednak CV listem po wydrukowaniu. Wykonałeś jednak całą pracę związaną z przygotowaniem do druku. Łapiesz w czym rzecz? Jeżeli nie… no cóż… twój problem. Jaśniej wytłumaczyć się już tego nie da.

Ebook bez rewolucji

Brak dużych różnic w koszcie produkcji tradycyjnej książki i ebooka jest główną przyczyną, dla której tradycyjna książka jeszcze przez bardzo długo nie zniknie z rynku. Zmienić może się jednak jej postrzeganie. Już dziś ludzie znacznie baczniej patrzą na sposób wydania książki. Fabryka Słów przykładowo stara się by książki przez nią wydawane miały nie tylko dobrą treść, ale też były małymi dziełami sztuki. Tak by każda z tych książek stojąc na półce była nie tylko zbiornikiem kurzu, ale też ozdobą.

Ebooki nie dokonają rewolucji. Będzie to raczej ewolucyjne przejście. Tradycyjne książki staną się przede wszystkim ozdobami. Kupując je będziemy zwracać uwagę nie tylko na treść, ale przede wszystkim na wykonanie. Tak jak dziś kupując pióro czy zegarek patrzymy nie tylko na wygodę użytkowania, ale właśnie na wygląd. Ebooki staną się dostawcami treści dla publikacji, które można nazwać „półkownikami”, takich które czytamy raz i odkładamy na półkę. Do tej grupy należą m.n. książki poświęcone IT ponieważ ich treść szybko się dezaktualizuje. Tu Helion może zrobić dużo punktów ponieważ nie tylko ograniczy koszty produkcji książek, ale też i ich składowania po stronie odbiorcy. Dodatkowo może proponować „aktualizację” do nowej wersji.

Podsumowując

Za kilkanaście lat zecer i introligator będą uznanymi artystami, a papierowa książka małym dziełem sztuki. Czego sobie i wam życzę.