„Piosenka towarzysząca piłkarzom”… na początek przygotować należy odtrutkę na po Euro. Butelka dobrej uisge beatha plus dyskografia Behexen powinna wystarczyć.

Teraz bohater wieczoru… nieee… nie zrobię tego na moim blogu.

Generalnie piosenka jest całkiem fajna. Wpada w ucho i wgryza się w mózg. O to chodzi. Refren jest do ogarnięcia nawet dla mocno nawalonego angola co też nie jest bez znaczenia.

Kontrowersje? Jak czytam wypowiedzi „znanych i lubianych” to odnoszę wrażenie, że nie mogą znieść, iż wygrało coś z poza Zakonu Wzajemnego Lizania się Po Fiutach w skrócie zwanego Polskim Szołbiznesem. Dotyczy to zarówno publicystów z prawej strony internetu jak i z lewej.
Jak czytam wypowiedzi moich znajomych to wiem, że Euro przestało być traktowane poważnie. Chyba jest to obecnie najlepsze podejście, którego nie rozumieją wszelkiej maści pismaki. Ludzie chcą się bawić. Skoro przez ostatnie lata, zapewne też i kilka kolejnych, mają stać w korkach, biegać po przystankach przesiadkowych i kląć na czym świat stoi to w zamian oczekują rozrywki. I to głupiej, wesołkowatej i zupełnie nie „na poziomie”. Czas ME w piłce kopanej to ma być czas nieskrępowanej zabawy i jednego wielkiego festynu. Jako, że na naszych kopaczy nie ma co liczyć to przynajmniej niech rozrywkę zapewnią nam wydarzenia około ME. Takim jest ta piosenka.