Skończyły mi się wifecoiny, bo poszedłem na Code Forward
Na konferencje Code Forward poszedłem trochę pod wpływem impulsu. Raz, że znałem organizatorów, a dwa w środę kolega „namówił mnie” na warsztaty z Martinem Thompsonem, co poskutkowało masą pytań. Czas na ich zadanie był na afterpraty, które caluteńkie przegadaliśmy z Martinem jako jego groupies.
Co innego się działo?
Na dzień dobry Alister Cockburn „zjebał” świat za popsucie idei stojącej za Agile Manifesto. To co warto było zapamiętać z jego prezentacji to przypowieść o tym jak został trenerem Agile i w ramach przysposobienia do tej roli otrzymał listę podstawowych pojęć, które miał przedstawić… 180 sztuk. Do tego sam podział na Shu-Ha-Ri z dodatkiem Kokoro. Wytłumaczone tutaj.
Potem Dino Esposito w bardzo fajny sposób podsumował ideę DDD. Jeżeli przychodzi do ciebie BA i mówi, że kolejną historyjka do implementacji to „Klient kupił produkt” to w praktyce masz już API. Ważną rzeczą, którą ciężko ogarnąć w DDD jest to, iż model dla ORMa jest czymś innym niż model biznesowy. Dlatego też ważna jest warstwa pośrednia.
Po obiadku Cameron Fletcher opowiadał nam o Even Sourcingu i CQRS. Jakoś po prezentacji Grega Younga z przed kilku miesięcy ta nie zrobiła ma mnie jakiegoś dużego wrażenia. Następną rundę odpuściłem, a w praktyce zamieniłem na kawę na zimno w G Coffe Company. Polecamy tego pana. Na sam koniec oczywiście wykład Martina Thompsona o wysoko wydajnych aplikacjach w Javie. Ciekawe uzupełnienie warsztatów z czwartku.
I tyle. Na konferencji tradycyjnie już ubrałem się i doposażyłem mieszkanie – termokubeczeków i t-shirtów nigdy za wiele.