Wordpress papa
Po 14 latach odkąd uciekłem z googlowego bloggera, przyszedł czas na ucieczkę z wordpressa.
Mogę to uzasadniać na wiele różnych sposobów, ale chyba najprostszym i najuczciwszym będzie ten, że wordpress mnie wkurzał. Tak zwyczajnie po ludzku mnie irytował, bo zmiany, które zaszły w nim w ostatnich latach w żaden sposób nie ułatwiały mi tworzenia treści, a wręcz dorzucały. Kiedyś było to proste narzędzie, które mogłem w łatwy sposób zmusić do pracy według moich reguł. Obecnie każda aktualizacja może oznaczać utratę jakiejś funkcjonalności.
Blog od początku był pomyślany jako niekomercyjny. Co prawda dawno temu przez pewien czas były na nim reklamy google, ale po zarobieniu całych 117PLN, których nigdy mi nie wypłacono, bo próg wypłat to 300PLN :) Odpuściłem gdzieś w 2013. Jednocześnie doprowadzenie wordpressowej wersji do stanu używalności znacząco przekracza mój budżet.
Duch Hackera
Oczywiście pozostaje pytanie, a czy nie możesz tego zrobić samemu. Cóż… nie. Nie chcę. W ostatnich kilku latach postawiłem kilka blogasków na WP dla różnych organizacji pozarządowych. Robiłem to pro bono. Za każdym razem były to też bardzo proste instalacje, które po tym jak już „pomysł chwycił”, przechodziły pod opiekę specjalistów.
Te doświadczenia powodują, że poznałem swoje ograniczenia. Zarówno czasowe, jak i związane z chęcią nauki technologii w tym zakresie. Po prostu są ciekawsze rzeczy do robienia niż jebanie się w php. Można jebać się w jekyllu i rubym.
Dlaczego Jekyll
Jak wspomniałem, WP zaczął mnie wkurzać i utrudniać tworzenie treści. Wracam zatem do podstaw. Markdown i tak jest moim „naturalnym językiem” w jakim piszę większość tekstów w ostatnich latach. Chcę pisać częściej, a nic nie zniechęca bardziej niż wkurzający interfejs i walka z upierdliwymi problemami technicznymi.
Miałem do wyboru kilka technologii, ale tak naprawdę liczyły się dwie. Pierwszą był właśnie jekyll, czyli generator statycznego HTMLa w rubym. Drugą był blogasek w elixirze. Mam jedno wdrożenie tego rozwiązania, ale nie jestem do końca z niego zadowolony. Problemem jest też hosting, bo rozwiązanie jest dynamiczne. Trzecią jest przeróbka rozwiązania numer dwa na statyczny generator. Doable, ale znowuż nie mam na to za bardzo czasu. Zapewne też już ktoś to zrobił :D
Pozostaje jeszcze jeden problem, czyli pluginy. Jekyll out-of-box dostarcza mniej więcej wszystko, czego potrzebuję. Jakieś SEO tagi, stronicowanie, RSS. Jak coś będę potrzebował, to mogę poszukać lub od biedy pokombinować. Pisanie czegokolwiek od zera jest o tyle upierdliwe, że poza podstawową funkcjonalnością musimy ogarnąć też te dodatkowe.
Jest jeszcze kwestia kosztów. Kombinacja Jekyll + GH Pages kosztuje domenę. No, chyba że jest się frajerem i płaci się za konto pro, ale powiedzmy, że to pozostałość po starych czasach. W przypadku WP dochodził koszt hostingu oraz koszty (czasowe) związane z utrzymaniem tego rozwiązania w stanie zdatnym do użycia.
Jak zatem widzicie, duch hackerki jest zachowany, a jednocześnie nie babram się w niepotrzebnych kosztach.
Co dalej?
Na chwilę obecną pewno przeglądanie postów i poprawa błędów. Mam oczywiście backup starej wersji, więc fakapy jakoś ogarnę. Zapewne będę też pracował nad wyglądem, bo obecny choć prosty, to jednak ma kilka wad. I nie chodzi tylko o estetykę.
Postaram się też opisać, jak przebiegała migracja i na co zwrócić uwagę, jak będziecie chcieli podjąć ten temat.