Rozkład – żeby zrozumieć USA

- Title: Rozkład. O niedemokracji w Ameryce
- Author: Piotr Tarczyński
- Year: 2023
- ISBN: 978-83-240-9230-7
Czy słyszeliście o niedawnym zamachu i zabójstwie Melissy Hortman W? Nie? Cóż nie dziwota, bo sprawa została przykryta napadem Izraela na Iran. W dodatku pani Hortman, była zajomowała się polityką na poziomie stanowym, a nie krajowym. A może słyszeliście, że zamachowiec zaatakował też ( stanowego) senatora Johna Hoffmana W? Zapewne też nie. Jeżeli jednak coś tam słyszeliście i wasza wiedza ogranicza się, że zamachowiec to ultraprawicowy zwolennik pro-life (hehehe), to już dużo. Jeżeli jednak chcecie zrozumie DLACZEGO w USA dochodzi do tego typu zamachów, DLACZEGO w Kalifornii są tak silne protesty przeciwko deportacją i ogólnie rządom Trumpa, to polecam waszej uwadze książkę Piotra Tarczyńskiego pt. „Rozkład. O niedemokracji w Ameryce”.
Książka ta zabiera czytelnika w fascynującą podróż przez czas i przestrzeń historii USA. Zaczyna się niewinnie, od trochę dokłądniejszego opisania co stało się 6 stycznia 2020 roku w czasie tzw. „Szturmu na Kapitol”. Następnie autor zadaje pytanie, dlaczego do tego doszło w „nalepszej demokracji na świecie” (ponoć). I przystepuje do dekompozycji systemu politycznego USA.
Dawno na lekcjach WOS-u w moim najukochańszym VI LO psor Małgorzata Tudek (dziś Pani Dyrektor) opowiadała nam o różnych systemach politycznych. Jednym z nich był system USA. Zdawał się banalnie prosty, bo poza systemem elektorskim w wyborach prezydenckich, całość ma konstrukcję cepa. No nie koniecznie…
Po omówieniu wydarzeń z 2020r. Fundowana nam jest podróż w czasie. XIX wiek, XX wiek i historia dwóch głównych sił politycznych we współczesnym USA – Demokratów i Republikanów. Dla Europejczyka zaskakujące wydaj się, że jeszcze w latach 60-tych XX wieku, to Demokraci byli „tymi złymi”, którzy wspierali segregację rasową w wersji „hard”, a Republikanie byli ostoją liberalizmu. Nagle okazuje się, że nie kto inny, jak turbo-republikanin Regan podpisuje jedną z najbardziej liberalnych ustaw aborcyjnych (jako gubernator Kalifornii). I takich przykładów jest więcej. Podróż kończymy historią zmian jakie zaszły w GOP w latach 90-tych, gdy partia ta zaczęła się radykalizować.
Kolejne rozdziały, to „rozbiór” systemu wyborczego. Jak to jest możliwe, że prezydentem zostaje ktoś, kto ma niższe poparcie? I o ile jesteśmy to w stanie sobie wytłumaczyć na poziomie wiedzy wyniesionej ze szkoły (Elektorzy + zwycięzca bierze wszystko), to już odkrycie, że ten system jest wynikiem „dżentelmeńskiej umowy”, oraz wielu zgniłych kompromisów, jest pewnym zaskoczeniem. Podróżujemy też przez Senat, który z izby zadumy stał się cmentarzyskiem ustaw, bo w wyniku różnych sztuczek prawno-regulaminowych nie ma możliwości przeprowadzenia przez niego ustawy w sensowny sposób. I nagle odkrywamy, że Kongres ma wiele cech świetnie nam znanej demokracji szlacheckiej. Po czym autor funduje nam kolejny zestaw zaskakujących faktów o… prawach wyborczych.
Prawa te nie są aż tak powszechne, jak nam, z perspektywy Starego Kontynentu się wydaje. Co więcej, okazuje się, że cały system jest tak skonstruowany, że pozwala na wyeliminowanie „niewygodnego” elektoratu. I to nie tylko przez gerrymandering. Możemy odkryć, z pewnym przerażeniem, że w USA rasizm ma się całkiem nieźle i federalny Sąd Najwyższy go w sumie wspiera. Zresztą o tej instytucji też możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy.
Autor kończy książkę próbą odpowiedzi na pytanie co będzie po wyborach w 2024r. Dziś wiemy, że jego predykcja jest nietrafna, bo nie założył „jeszcze gorszego scenariusza”. Jest też trochę o wewnętrznym terroryźmie, i to nie jest optymistyczny opis.
„Rozkład” to książka o amerykańskim systemie politycznym i o tym, jak wiele jego elementów, to tylko dżentelmeńska umowa. Jak w ciągu istnienia USA, poszczególne „prawa” były przedmiotem zmian i niepisanych umów. Książka jest ponura i z dzisiejszej perspektywy jeszcze bardziej zmusza do przemyślenia naszej wizji świata.
Prezydent to jakaś kiepska wersja polskiego króla.
THOMAS JEFFERSON W LIŚCIE DO JOHNA ADAMSA, 13.11.1787
No cóż…