W Dawno temu popełniłem wpis na temat tzw. Pierwszej Komunii.

Dziś druga część, a to z tego powodu „iż ponieważ” kuzynka żony jest poddawana temu niecnemu rytuałowi. Będzie krótko, ponieważ muszę jeszcze prezenty spakować…

No właśnie prezenty. Kiedyś wystarczyło symbolicznie – różaniec, modlitewnik (nie mylić z modlitewnikiem). Później nastała moda na bardziej praktyczne prezenty – zegarki, rowery, wypasione zestawy LEGO.

Dziś do wyboru mamy m.n. quady, skutery, skutery wodne, itp. Oczywiście najważniejsze jest dobrze wypaść przed rodziną zatem obiadek zamienia się w coś kalibru niewielkiego wesela, a zamiast w gronie najbliżej rodziny spotykamy się w gronie rodziny dalszej, bliższej, przyjaciół, znajomych i ludzi losowych zwanych osobami towarzyszącymi.

Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku, że KK szybko zakończy działalność. W końcu 8 latek nie ma prawa jazdy i nie będzie można mu kupić samochodu. Zatem po co posyłać go do komunii?

ps. jako odtrutkę polecam fenomenalny film Futro, który pięknie ukazuje wszystkie nasze komunijne problemy.