Kurwa!*

Bierzemy taką samą ilość owoców (wyszypułkowanych, wydrylowanych{nie dotyczy porzeczek, ale jak chcesz się bawić…}, wymytych i wysuszonych) i cukru. Wrzucamy do gara, mieszamy i na małym ogniu gotujemy aż owoce się rozpadną. Następnie pozostawiamy do wystudzenia. Znowu zaczynamy podgrzewać na małym ogniu przez kilka godzin w celu zredukowania wody w naszej mieszance. Studzimy. Procedurę powtarzamy do momentu uzyskania gęstej i słodkiej brei. Przekładamy ją do słoików, pasteryzujemy i mamy naszą konfiturę.

Słowo ogólne

Tegoroczna Confitura przebiegała mniej więcej według tego przepisu. Rolę owoców pełnili uczestnicy, cukrem były nam prezentacje, a w rolę gara zaciernego wcielił się najpierw budynek Auditorium Maximum, a później kręgielnia OSiR Włochy. Jako całość konferencja wypadła naprawdę dobrze. Świetnie dobrane prezentacje, fajne nagrody od sponsorów i dużo dobrej zabawy. Do tego dla szczęściarzy czekała Spoina, która moim skromnym zdaniem była idealną imprezą pokonferencyjną i pierwszą tego typu na której nie widziałem by ktoś wyciągnął laptopa w celu klepania kodu w clojure.
Wady były dwie. Pierwsza niezależna to brak klimy. Za rok ma być. Druga to, IMO, audimax nie nadaje się na tego typu konferencje. Jest to budynek wykładowy z ogromną salą i to jest dobre. Można tam upchnąć 1000+ luda i to też jest dobre, ale… no właśnie jest jedno małe ale. W budynku nie ma foyerW zdolnego do pomieszczenia wszystkich uczestników. Co prawda dość szybko brać konferencyjna opanowała dziedziniec UW i zajęła się trawingiem na trawce, ale tylko dlatego, że pogoda była dobra. W przypadku deszczu nie pomógł by nawet ogródek kawowy przed budynkiem. Uczestnicy, stoiska sponsorów, do tego catering w niewielkim pomieszczeniu niestety fail. I mówię to jako osoba, która została poparzona kawą. Jestem na nie w tym temacie.

Prezentacje

Przejdźmy jednak do najciekawszej części, czyli prezentacji. Ścieżki były cztery i były trochę niezrównoważone przestrzennie. O co chodzi? Może to zabrzmi dosadnie, ale Waldi miał problem z upchnięciem ludzi na swojej prezentacji. I moim skromnym powinien prowadzić w głównej sali. To jednak jest szczegół.

From Busy to Effective Developer – Grzegorz Duda

Grzesiek (@grzegorzduda) jest swoistą legendą robienia wielu rzeczy. Konferencje, gazety, praca, rodzina i jest wstanie to wszystko pogodzić. Opowiedział jak to zrobić. Prezentacja była trochę przeładowana, ale i temat jest dość obszerny. Było i organizacji pracy i życia, było o narzędziach, a i o pewnych umiejkach Grzesiek wspomniał. Cała prezentacja całkiem fajna w sam raz na początek konferencji 🙂

Invokedynamic = bardziej dynamiczna JVM – Waldemar Kot

Waldi… ok na tym można skończyć. Generalnie jedna z najciekawszych prezentacji jakie ostatnio widziałem. Nowy feature javy jakim jest InvokeDynamic jest naprawdę zajebisty. Umiejętne jego użycie tego mechanizmu pozwala na tworzenie kodu przejrzystego jak i piekielnie szybkiego i wydajnego. Przykładem który mnie osobiście rozwalił było rekurencyjne wyliczenie sumy ciągu Fibonacciego bliskiej Long.MAX_VALUE w czasie 31ms. Piękny, prosty kod, który do tego jest szybki.
O samym mechanizmie ID pewno będę jeszcze pisał ponieważ na pierwszy rzut oka wydaje się on idealnym narzędziem pozwalającym na zastąpienie klasycznej refleksji oraz niektórych zastosowań AOP.

Nie pisz w Javie! Znasz lepsze języki, nawet jeśli jeszcze tego nie wiesz. – Jakub i Tomek Nabrdalik i Przybysz

Fajnie poprowadzona prezentacja do momentu, aż pojawiło się takie niejawne stwierdzenie „Groovy najlepszym językiem jest”. Poza tym prezentacja naprawdę udana. Chłopaki pokazali, że czasami używanie nowych metodyk nie ma sensu, a czasami jest po prostu głupie. Jednocześnie wskazali, że należy uczyć się nie języków, a paradygmatów i metodyk właśnie. Prezentacja jak dla mnie całkiem całkiem.

Testy dobre, złe i brzydkie – Tomek Kaczanowski

Tomek (@tkaczanowski) jest doświadczonym programistą oraz (unit)testerem. Zaprezentował i omówił pewne przypadku testów, które wdają się ok, ale w praktyce ok nie są. Przyczyny takiego stanu były różne od niechcicy poprzez niewiedzę, a na głupocie kończąc. Najważniejszym elementem było jednak przedstawienie kodu testów jako zwyczajnego kodu, który powinien podlegać takim samym zasadom jak kod biznesowy. Tu Tomek wspomniał o SRP i KISS dla testów, ale sądzę, że można by było spokojnie znaleźć zastosowanie dla wszystkich reguł SOLID.

Uwolnić się od „if” – Tomasz Nurkiewicz

Była to trzecia prezentacja z serii pod roboczym tytułem „Shitcode storm”. Tomek (@tnurkiewicz) pokazał kilka technik na pozbycie się instrukcji if z naszego kodu. Przy czym były to ify „bo inaczej się nie da”. Było to świetne uzupełnienie prezentacji pedrowatego z DevCrowd. Jednak najlepszym co mogło nam się zdarzyć była… zamiana serii 6 ifów na wielomian 45 stopnia. Co ciekawe ma to sens w pewnych przypadkach (poczytać o skokach warunkowych i tym co musi w takim przypadku zrobić procesor).

Continuous delivery – Andrzej Grzesik

Andrzej (@ags313) zaprezentował koncepcję wdrażania zmian na serwery, której głównym założeniem jest minimalizacja objętości zmiany przy jednoczesnej automatyzacji procesu. Jest to bardzo ciekawe podejście pozwalające na naprawdę wygodną pracę z produktem w sensie biznesowym. Niewątpliwie koncepcja CD daje ogromne pole do popisu dla osób, które traktują ryzyko poważnie i chcą je minimalizować.

How to be awesome at a Java developer job interview – Wojciech Seliga

Na początku chcę podkreślić, że Wojtek (@wseliga) zna się na tym o czym mówi. Niestety jego prezentacja była taka awesome, że bożej pamięci Stive jobs może się schować ze swoim amaizingiem… Na serio nie było źle ponieważ Wojtek wskazał na pewne aspekty związane z rekrutacją, które są ważne, a nie wszyscy je ogarniają (certy, kodowanie, osobowość). Jednocześnie wylazły z niego pewne cechy, które tworzą się jak za długo siedzisz w jednym zespole. Można to podsumować klasykiem „Zatrudnię 20 letnią z 18 letnim stażem”. Zresztą keynote, a ten rządzi się swoimi prawami.

Podsumowanie

Zdarza mi się śledzić nowomodne serwisy informacyjne polskiej branży IT i technologii. Z zaciekawieniem czytam o tzw. startupach i konferencjach poświęconych tego typu inicjatywom. Potem idę na Confiturę i wiem, że żadna inna społeczność informatyczna nie dorasta do pięt społeczności javowej w Polsce. Taka jest prawda. Skoro ludzie są wstanie jechać przez dwie noce (na i z) pociągiem lub busem by spotkać się z sobie podobnymi fanatykami to oznacz tylko tyle, że ta społeczność ma ogromną siłę i jest świetnie zorganizowana.
Gratuluję kapitule, bo udała wam się rzecz niezwykła. Do zobaczenia za rok.

* rzeczona kurwa na początku jest przeznaczona dla pewnej osoby, która stwierdziła, że „jak widzi kurwę na początku wpisu to czyta dalej”