Bo inaczej nazwać tego nie mogę. Ostatnio na Wykopie „odkryto” dwie afery z ZUSem w roli głównej. Pierwsza to zakup 17TB macierzy za 3mln zł. Zakup wydawać by się mogło głupi i za nieprzyzwoicie duże pieniądze. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że kupiono też trzy lata wsparcia to jest, to moim zdaniem tanio. Ubawiłem się, czytając opinie takie jak:

@koziolek666 a po co ZUS’owi wsparcie techniczne 24h/dobe? oni tam pracuja od 8 do 16, pozniej juz nikogo tam nie ma, wiec i wsparcie im niepotrzebne, nawet jakby zatrudnili w takim razie specjalnie 2 pracownikow do tego wsparcia placac im po 10000 brutto/miesiac… to az naddto, za bycie tylko pod telefonem w razie gdyby cos im tam w Zusie padło. To wychodzi jakies 240 tysiecy na rok, przez 3 lata mamy 720 tysiacy, doliczajac do tego koszt tej maciezy… no nie wiem ile to kosztuje, ale sam pisales, ze jakies „Cały sprzęt to koszt około 200tyś zł” Hm… mysle, ze za 10000/miesiac kazdy specjalista zgodziłby sie udostepnić swoj telefon i podjechac w razie potrzeby. Choc zapewne nic sie z tym nie wydarzy przez 3 lata. Swoja droga ludzie w ZUS, to jacys kretyni, ale jasne… nie ich pieniadze, to mozna wydawac na prawo i lewe… co tam

Najprawdopodobniej napisała to osoba, która nigdy nic z ZUSem nie miała do czynienia i nie ma pojęcia, że na takiej macierzy chodzi np. baza danych. Do bazy trafiają informacje o rozliczeniach, a rozliczenia robi się o dowolnej godzinie. To że urząd pracuje od 8 do 16 to nie znaczy, że o 16 wyłączamy wszelkie komputery i finioto. Czy bank też kończy pracę o 16 lub 17? Czy o 17.01 nadal możesz pobrać pieniądze z konta w bankomacie? Czy nadal o 20 możesz wykonać przelew przez internet? Duże systemy takie jak system ZUSu lub SIS, przy którym dane mi jest pracować, działają całą dobę na okrągło. Koledze się chyba coś popierdoliło od patrzenia w kod kolejnego super wdrożenia Joomli. Swoją drogą pracuję przy SISie i jeżdżę czasami po nocy do klienta. Tak płacą mi za to około 10K miesięcznie i niestety wiem jak to działa.

Dobra olać macierz i jej partycje. Drugi „hicior” to zakup 130 tys. dyskietek. Można kupić pendrive’y tylko, że pewno będzie trzeba kupić ich ze 100tyś. Po co? W czasach gdy pracowałem w Ministerstwie, przekonałem się, że:

Nie każdy komputer w biurze ma dostęp do internetu. Nie każdy dokument wolno przesłać emailem. Większość komputerów ma dwa porty USB (klawiatura i mysz) umieszczone z tyłu, najtańszej obudowy. Większość komputerów ma potężne problemy z obsługą pendrivów. Jak na 10-letni złom przystało. I w końcu po kiego wała mi pendrive, jeżeli muszę przenieść pliki mające po 100 kB? Dyskietki może i są przestarzałe może i są awaryjne, ale jak przekonałem się na własnej skórze, pracując w Ministerstwie, są głównym nośnikiem danych w wielu urzędach.

Śmieszą mnie głosy głupców, którzy myślą, że wiedzą jak wygląda Informatyka za państwowe pieniądze. Mam też to szczęście, że tworzyłem i pracuję przy systemach, które są najważniejsze dla istnienia wielu elementów Polski. Widziałem, na własne oczy, co można zrobić, gdy padnie router, przez który idzie komunikacja z całym Schengen i jak wielka jest ilość danych trzymana w bazach PESEL. Śmieję się, ponieważ zawsze miło pośmiać się ze szczeniaczków szczekających z byle powodu.