Nie o Javie będzie, ale o innym produkcie Suna. Mianowicie coś mnie dzisiaj podkusiło by przetestować kilka rozwiązań wspomagających zarządzanie repozytorium mavena. Jako, że tego typu rozwiązania najlepiej testować w ramach jakiejś sieci postanowiłem pobawić się VirtualBoxemW. Instalacja maszyny jest bezproblemowa. Ściągamy binarkę instalujemy i ze szczęścia się onanizujemy. Żadnego kombinowania z kluczami, licencjami i tym podobnym gównem. Czyste GPLW.
Kolejnym krokiem było ściągnięcie obrazu ISO 32bitowego Ubuntu. Przy okazji chciałem zobaczyć jak działa ta hybryda linux’a, która reklamowana jest jako Windows Killer. Generalnie całość sprawdza się wyśmienicie i po skonfigurowaniu można szaleć.
Bardziej doświadczeni programiści lub szerzej specjaliści IT wiedzą do czego służy wirtualizacja. Mniej doświadczeni wiedzą, że coś takiego istnieje, ale nie za bardzo wiedzą jak ją stosować. Początkujący wiedzą, że wirtualizacja to jakiś magiczny termin i bardziej kojarzy im się ona z JVM niż z wirtualnymi komputerami.
Powiem szczerze, że nie spotkałem się jeszcze z osobą, która wykorzystywała by wirtualizację na lokalnym komputerze do testowania rozwiązań wymagających sieci. Jakoś tak się złożyło, że mało kto chwali się takim podejściem. Obecnie postaram się przetestować jak wygląda użycie maszyn wirtualnych do testowania różnych rozwiązań w ramach stacji developerskiej. O wynikach będę pisał.