Dzień trzeci upłynął mi na użeraniu się z najbardziej upierdliwą, a zarazem jedną z najistotniejszych funkcjonalności systemu Linux – sposobami zarządzania użytkownikami.
Zanim jednak przeszliśmy do tego etapu, krótko rozprawiliśmy się z systemami plików i partycjonowaniem dysków. Temat łatwy, lekki i przyjemny o ile pamięta się o różnicach pomiędzy FAT32 w linuxie, winzołzie. Da się to ogarnąć (o ile pamięta się o partprobe).
Ok, ale wracając do użytkowników. Na początek najważniejsze mechanizmy zarządzania passwd, shadow, adduser, groupadd inne tego typu zabawki. Poszło przyjemnie i z górki. Przy okazji zarobiłem wiedzą z zakresu prawa USA. Mianowicie w celach dowodowych wszystkie pliki użytkownika muszą być składowane przez 10 lat. Oznacza to w praktyce, że należy zamiast userdel, używać usermod -L, z odpowiednim ustawieniem praw na home.
Kolejny krok to kilka bardziej zajebiaszczych funkcjonalności, czyli ACL. Generalnie wymaga wyczucia, a getfacl staje się najlepszym przyjacielem. Głupio, że teraz się tego uczę, bo w czasach studenckich miałem kilka razy potrzebę użycia tego mechanizmu i jakoś na niego nie wpadłem.
Skoro już o systemach plików, userach i współpracy to dzień dopełnił nam NIS i LDAP (konfiguracja w RH tak by autoryzacja po tym śmigała). Oczywiście przy okazji zobaczyłem jak była, mniej więcej, skonfigurowana sieć na wydziale. Wiem też jak ułatwić sobie życie gdy będę robił serwer w domu.

Zaczynam się zastanawiać nad przesiadką na RedHata bez supportu (bo mnie nie stać) lub Fedorę. Wynika to z tego, że już mam trochę obycia z tym systemem od strony administracyjnej. W dodatku w razie czego zawsze mogę sięgnąć do materiałów z kursów, czy zapytać kogoś z polskiej grupy wsparcia.
Cóż… pożyjemy zobaczymy.

ps. na koniec forkbomba z kursu (uwaga ona na prawdę umie zapchać system w czasie poniżej sekundy!!!):

Listing 1. Atomic ForkBomb

$ : (){:|:& };: