Coat to Arms – Sabaton poraz kolejny…
Sabaton wydał nam tu kolejną płytę. Dobrą płytę. Płytę bardzo sabatonowatą. Płytę, która dzięki kawałkowi „Uprising” zaistniała w dużych mediach. Jednak po kolei. Płyta muzycznie przypomina poprzedni album „Arto of War”. Słychać, że chłopaki mają już odpowiednią wprawę w nagrywaniu i wykorzystują wszystkie sztuczki związane z produkcją. Całość jest idealnie złożona do kupy i słucha się z przyjemnością. Niestety z utworu na utwór jakość powoli spada. Tak jakby po początkowym kopniaku w mózg chłopaki stwierdzili, że szkoda amunicji wystarczy zadźgać. Nie zmienia to faktu, że całość nadal trzyma dość wysoki poziom.
Muszę kilka słów poświęcić wspomnianemu „Uprising”… jest to kawałek specjalnie robiony pod publikę w Polsce. To słychać. Dobrze będzie się to wyło na koncertach. Reszta świata nie do końca zrozumie o co w tym chodzi.
Podsumowując płyta jest niezła i dobrze się jej słucha. Po rozkręceniu na maksa można zignorować sąsiadów. Nie będą nam tu uczty duchowej przerywać.