Biurowy ekspress do kawy.

Przez dwa s jak SS, bo

  • Jest to taki mały nazista, o tym za chwilę
  • ponieważ ekspesso piszemy przez dwa s

Generalnie maszyna będąca obiektem kultu w każdym biurze. Słusznie, bo maszyny powinny być obiektem kultu. Występująca w dwóch wersjach. Wersja pierwsza to zwykły ekspres przelewowy. Znaczy się z góry sypiemy paczkę zmielonej kawy do specjalnego pojemniczka (czasami wymagany jest ekstra filtr), odpalamy i na dole w dzbanuszku zbiera się smolisty nektar. Jednak od pewnego czasu w biurach zaczynają królować ekspressy do ekspresso, czyli ciśnieniowe. Tu sypiemy z góry ziarenka, robi się BZIUUUUUUUUUU i po chwili zaczyna lać się nektar. Rzecz w tym, że ten drugi rodzaj ekspressów ma na pokładzie BZIUUUUUkownicę, czyli młynek. Młynek ma to do siebie, że trzeba o niego dbać. Generalnie jest to delikatny, choć potężnym, mechanizm zamieniający ziarenka w zmieloną kawę. Jednym z elementów dbania jest regularne czyszczenie. To dotyczy też innych mechanizmów ekspressu. Szczególnie tych gdzie przepływa mleko.

Wraz z wprowadzeniem ekspressów do ekspresso do biur, ktoś zapomniał o tym, że sprzęt trzeba czyścić i serwisować. W efekcie po kilku tygodniach całość zarasta mlecznym kożuchem chyba, że znajdzie się ktoś kto to czyści, albo jak nawet nie zarośnie to młynek się zacina lub zaczyna źle mielić. W efekcie pijemy typową biurową chujową kawę.

Ja znalazłem na to sposób, a w zasadzie dwa.

Sposób 1. Uprawiany

Źli, niedobrzy, jebani imigranci otworzyli pod biurem kawiarnię i robią zajebistą kawę odbierajonc prace prawdziwym polakom z okolicy przez co ci nie mają na Amarene. Do tego te kurwy lewackie zatrudniają na umowach o pracę. Espresso kosztuje 5PLN, czyli w granicach 1-1,5 EUR. Jak w całym cywilizowanym świecie.
Zacząłem ich regularnie wizytować. Miła obsługa, dobra kawa, i nie jebie gotowanym dorszem po wegańsku (bo ktoś akurat podgrzewa w mikrofali)

Sposób 2. Uprawiany będzie w innym biurze

Zakup własnego dripera i zbudowanie emulatora ekspresu przelewowego. Jednak nie w obecnym biurze, bo tu mi go po prostu odparują. Nawet nie przez czystą złośliwość, ale z uwagi na to, że takie rzeczy jak sztućce, kubki i inne drobne wyposażenie lubi wędrować po piętrach.