Sprawdź prawo jazdy – co, jak, dlaczego
No i się narobiło. Kilka dni temu doszło do tragedii. Pijany kurier zabił 14-latka. Kurier nie miał prawa jazdy (stracił je), ale miał zakaz prowadzenia. I jest to coś o czym już od dłuższego czasu dyskutuje się w różnych mediach – zakazy nie działają. Teraz doszedł jeszcze jeden wątek – w jaki sposób firmy mogą weryfikować uprawnienia u kierowców. I tu zaczyna się robić naprawdę ciekawie.
Po pierwsze mamy taką usługę jak Uprawnienia Kierowców, gdzie mając imię, nazwisko i numer blankietu PJ/pozwolenia na kierowanie tramwajem, możemy sprawdzić czy dokument jest ważny.
Po drugie problemem nie jest sama usługa (o tym za chwilę), co brak sensownego API do tej usługi. W dodatku korpy chcą mieć coś więcej, czytaj chcą, żeby państwo zrobiło (prawie)wszystko za nich i poniosło większość kosztów.
Po trzecie stan prawny jest „ciekawy”. W dodatku jego zmiana nie jest aż tak trywialna, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Dotykamy tutaj kilku aspektów m.in. relacji pomiędzy firmą kurierską, a kurierem, czyli sposobu zatrudniania kurierów, odpowiedzialności za poprawność i prawdziwość informacji, a to wszystko w kraju, w którym prezes UODO na bezczelnego łamie prawo (o tym też będzie).
Zacznijmy jednak od tego czego mniej więcej oczekują firmy.
„O takie API nic nie robiłem” – prezes na kurierce
Jak wspomniałem we wstępie w ramach mObywatela istnieje usługa pozwalająca na sprawdzenie statusu dokumentu – Prawa Jazdy lub Pozwolenia na Kierowanie Tramwajem. Podajemy dane, klikamy „Sprawdź uprawnienia” i dostajemy informację co i jak. Każda pani Kasia w dziale HR przy zatrudnianiu kierowcy może mając jego dane zweryfikować faktyczny stan uprawnień. To teoretycznie wystarczy. Problem pojawia się gdy tych kierowców mamy dziesiątki, setki czy tysiące. Ręczne wklepywanie danych będzie problemem. Zostawmy to jednak na chwilę i skupmy się na oczekiwaniach.
O oczekiwaniach mówił Brzoska, ale gdzieś po drodze wbił się jeszcze (były)minister Cieszyński ze swoim nie da się. Jest jednak jeszcze drugie dno tej całej sytuacji. Z różnych dyskusji na ten temat wnioskuję, że korposy, to by najchętniej chciały jakieś PUSH-API, które automatycznie będzie powiadamiało ichnie HR-owe końcówki, że dany delikwent utracił uprawnienia.
„Zmiana niemożliwa, bo…” – minister na mObywatelu
Może nie tyle niemożliwa, co wymagająca pewnej „inteligencji prawnej” ze strony ustawodawcy. A o to, jak powszechnie wiadomo, może być ciężko. Tu wchodzi cały na biało nasz chory system prawny, który powoduje, że kierowców zatrudnia się na JDG, często przez pośrednika. Tak działają kurierzy, taksówki, transport kołowy. NO dobra, ale w czym problem? Ano w tym, że „zatrudniając” kogoś na B2B tak naprawdę kupujesz usługę. Jako konsumenta usługi nie powinno cię interesować, jak to działa pod spodem. Na takiej samej zasadzie w spożywczaku nie pytasz każdej ekspedientki o książeczkę sanepidu, czy nauczyciela w szkole o przygotowanie do wykonywania zawodu. Oczywiście firmy mogą trochę więcej i zawierając umowę zazwyczaj proszą kontrahenta odpowiednie dokumenty potwierdzające umiejętności, uprawnienia, edukację.
W przypadku umów b2b, trzeba by na dłuższą metę ogarnąć nie tylko samo dostarczanie danych, ale też zgodność z przepisami o ochronie danych osobowych. I problem ten poruszyła, co prawda pośrednio, posłanka Anna Maria Żukowska tutaj. Niestety jest prawniczką, co oznacza, że potrafi identyfikować problemy, ale nie potrafi syntezować posiadanej wiedzy w celu wytworzenia odpowiedniego rozwiązania (nie polegającego na obejściu przepisów). Czysto teoretycznie wystarczy ukazać uzasadniony interes prawny, żeby móc swobodnie przetwarzać informacje o statusie PJ.
I tu na białym koniu wjeżdża płodo z uodo, czyli prezes nad UODO. Urzędnik ten przypomina mi dolnośląskiego konserwatora zabytków. Zrobi wszystko, żeby nie dopuścić do przebudowy i unowocześnienia ulicy/usługi w imię źle pojętego interesu. Pamiętajmy, że ten orzeł zakazał geoportalowi publikacji numerów ksiąg wieczystych (i przywalił 100 koła kary), co jest w jawnej sprzeczności z ustawą o księgach wieczystych. Oczywiście nie przeszkadzają mu firemki z Seszeli, które za te numery biorą hajs.
Podsumowując, zmiana prawa będzie cholernie ciężka. Szczególnie, że będą robić to prawnicy.
„Co się nie, da jak się da” – Ja
Bycie hakerem, to nie tylko uruchamianie pociągów, ale przede wszystkim nieustanna ciekawość. Chcesz wiedzieć jak coś działa czy jak rozwiązać dany problem. I coś mnie podkusiło, żeby zobaczyć jak działa ta usługa. Jakie komunikaty tam latają, co dzieje się, gdy naciskam przycisk.
W efekcie spłodziłem takie maleństwo. Bierzcie i forkujcie z tego wszyscy, albowiem na licencji MIT jest to wam dane.
Następnie napisałem tweeta z linkiem do „mięska” i mini-bluzgiem na lenistwo korporacji. Dyskusja jaka się wywiązała jest ciekawa i wyłania się z niej kilka aspektów.
Co na to UODO?
IMO, nic, bo usługa działa jest wystawiona publicznie. Mój skrypt pomija webową część i uderza bezpośrednio do serwisu. Dzięki temu można go nakarmić plikiem z danymi i pobrać odpowiedź.
Czy odpowiadam za błędy?
Nie. W dodatku ludzie nie mają pojęcia, że większość softu z jakiego korzystają ma w licencji wyłączenie odpowiedzialności.
Przecież można ręcznie…
To napisał prawnik… po czym poprawił i trochę racji ma, bo Kodeks Pracy dotyczy UoP, ale nie do końca, bo przepisy BHP dotyczą wszystkich niezależnie od formy zatrudnienia. Zatem wydanie pojazdu kierowcy bez uprawnień jest chyba lekko „nie teges”.
Ale było też kilka sensowniejszych głosów.
Pośrednicy i model zatrudnienia w PL
To jest trochę szerszy problem. Choć @IntelijG drąży w odpowiednim kierunku. Mając całe stadko pośredników trzeba zadbać o odpowiednie przekazywanie informacji. Co ciekawe, skoro od pewnego czasu kierowcy spoza UE muszą mieć polskie PJ, to odpada problem zagranicznych dokumentów.
Podsumowanko
Skrypt będzie rozwijany i mam nadzieję, że nie skończy się wojną na podobieństwo tej, którą prowadzi Informatyk Zakładowy z Min. Sprawiedliwości w sprawie losowarki sędziów. Chcę w ramach zabawy z Rustem dopisać kilka wersji „gotowców” w różnych językach. Takie Hello World, ale nic na siłę. I to chyba tyle :)